Od dzieciństwa uczę się przeżywać Adwent jako przygotowania do Świąt Bożego Narodzenia. Im lepiej przeżywam czas Adwentu, tym bardziej czuję świąteczny klimat. Postanowienia adwentowe, roraty, spowiedź, lampiony adwentowe, wieniec z czterema świecami....
Wiele rzeczy jednak psuje mi ten klimat.
Na przykład krasnoludy udające świętego Mikołaja, straszące z każdej wystawy sklepowej, "dżingołbel" trzeszczące z każdego głośnika, choinki stawiane od początku listopada i inne takie. Przecież zgodnie z naszą tradycją choinkę wolno ubierać dopiero w Wigilię!
Jeśli ktoś gdzieś mówi o przygotowaniach do świąt, to mówi o karpiu, choince, prezentach. Kobiety zasuwają, jak dzikie osły, żeby na święta było wszystko ugotowane, przyozdobione, wypucowane, jakby sanepid miał chodzić i sprawdzać, a potem na święta są już padnięte i nie mają sił cieszyć się z czegokolwiek.
Przy okazji - ja okna myję PO świętach.
Wiele rzeczy jednak psuje mi ten klimat.
Na przykład krasnoludy udające świętego Mikołaja, straszące z każdej wystawy sklepowej, "dżingołbel" trzeszczące z każdego głośnika, choinki stawiane od początku listopada i inne takie. Przecież zgodnie z naszą tradycją choinkę wolno ubierać dopiero w Wigilię!
Jeśli ktoś gdzieś mówi o przygotowaniach do świąt, to mówi o karpiu, choince, prezentach. Kobiety zasuwają, jak dzikie osły, żeby na święta było wszystko ugotowane, przyozdobione, wypucowane, jakby sanepid miał chodzić i sprawdzać, a potem na święta są już padnięte i nie mają sił cieszyć się z czegokolwiek.
Przy okazji - ja okna myję PO świętach.