Ilekroć odmawiam radosną część różańca, zawsze myślę o tym, że choć tajemnice w nim rozważane nazywamy radosnymi, to zawierają one sporo bólu.
1. Zwiastowanie Najświętszej Maryi Pannie.
Wieść przekazana przez Anioła była najradośniejszą nowiną na świecie. Jednak Maria była inteligentną i wykształconą panienką, znającą proroctwa. Zdawała sobie z odpowiedzialności, która na Niej spoczęła. To musiało ją przytłoczyć psychicznie! Poza tym po ludzku rzecz biorąc, miała począć nieślubne dziecko, a to groziło śmiercią. Dlatego Anioł objawił się również Józefowi, by ten zapobiegł nieszczęściu, biorąc swoją ukochaną do siebie.
2. Nawiedzenie Świętej Elżbiety.
Radosne spotkanie dwóch świętych kobiet. Tu akurat dostrzegam głównie radość. Choć sama wędrówka przez góry musiała wiązać się z trudem dla młodej ciężarnej Maryi, której w głowie pewnie cały czas brzmiały słowa Anioła Gabriela.
3. Narodzenie Pana Jezusa w Betlejem.
Wybranie się w podróż Józefa i ciężarnej Maryi tuż przed porodem (i nie była to podróż wygodnym mercedesem), była ryzykowna. Ale pozwoliła uniknąć doliczania się przez sąsiadów w Nazarecie, ileż to miesięcy minęło od zaślubin i wspólnego zamieszkania do narodzin. Na dodatek pukanie od drzwi do drzwi, bo nigdzie nie było miejsca.... To wszystko musiało boleć.
4. Ofiarowanie Pana Jezusa w świątyni.
Zgodnie z prawem... Znamy to. I co tam w świątyni, oprócz obrzędu ofiarowania, się wydarzyło? Ano, Maryja i Józef usłyszeli proroctwo Symeona:
Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu, i na znak, któremu sprzeciwiać się będą. A Twoją duszę miecz przeniknie, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu. (Łk 2,35)
Oni znali starotestamentalne proroctwa, wiedzieli, że Mesjasz będzie cierpiał. Maryja wiedziała, że jej Syn będzie cierpiał. Tu Symeon powiedział głośno to, o czym Ona rozmyślała. Można zemdleć na samą myśl, gdy się usłyszy coś takiego o własnym dziecku.
5. Odnalezienie Pana Jezusa w świątyni.
Moja mama zgubiła kiedyś w mieście mojego brata. Na pół godziny. Mało nie zwariowała przez te pół godziny. Maryja z Józefem też musieli odchodzić od zmysłów. I to przez trzy dni! Na dodatek, jak już Go znaleźli, usłyszeli:
"Czemuście Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca? (Łk 2,49)
Wiedzieli przecież, że Maryja nie urodziła zwykłego dziecka, tylko Syna Bożego. Powoli to do nich jednak docierało. Patrzyli na Jezusa, małego chłopca, który zachowywał się, jak każde dziecko. Prawie jak każde dziecko, bo jednak...
Mimo wszystko jednak jest w tych tajemnicach sporo radości. Może nie tyle dla Maryi i Józefa, co dla nas. Bez tych wydarzeń nie byłoby Zmartwychwstania.
1. Zwiastowanie Najświętszej Maryi Pannie.
Wieść przekazana przez Anioła była najradośniejszą nowiną na świecie. Jednak Maria była inteligentną i wykształconą panienką, znającą proroctwa. Zdawała sobie z odpowiedzialności, która na Niej spoczęła. To musiało ją przytłoczyć psychicznie! Poza tym po ludzku rzecz biorąc, miała począć nieślubne dziecko, a to groziło śmiercią. Dlatego Anioł objawił się również Józefowi, by ten zapobiegł nieszczęściu, biorąc swoją ukochaną do siebie.
2. Nawiedzenie Świętej Elżbiety.
Radosne spotkanie dwóch świętych kobiet. Tu akurat dostrzegam głównie radość. Choć sama wędrówka przez góry musiała wiązać się z trudem dla młodej ciężarnej Maryi, której w głowie pewnie cały czas brzmiały słowa Anioła Gabriela.
3. Narodzenie Pana Jezusa w Betlejem.
Wybranie się w podróż Józefa i ciężarnej Maryi tuż przed porodem (i nie była to podróż wygodnym mercedesem), była ryzykowna. Ale pozwoliła uniknąć doliczania się przez sąsiadów w Nazarecie, ileż to miesięcy minęło od zaślubin i wspólnego zamieszkania do narodzin. Na dodatek pukanie od drzwi do drzwi, bo nigdzie nie było miejsca.... To wszystko musiało boleć.
4. Ofiarowanie Pana Jezusa w świątyni.
Zgodnie z prawem... Znamy to. I co tam w świątyni, oprócz obrzędu ofiarowania, się wydarzyło? Ano, Maryja i Józef usłyszeli proroctwo Symeona:
Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu, i na znak, któremu sprzeciwiać się będą. A Twoją duszę miecz przeniknie, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu. (Łk 2,35)
Oni znali starotestamentalne proroctwa, wiedzieli, że Mesjasz będzie cierpiał. Maryja wiedziała, że jej Syn będzie cierpiał. Tu Symeon powiedział głośno to, o czym Ona rozmyślała. Można zemdleć na samą myśl, gdy się usłyszy coś takiego o własnym dziecku.
5. Odnalezienie Pana Jezusa w świątyni.
Moja mama zgubiła kiedyś w mieście mojego brata. Na pół godziny. Mało nie zwariowała przez te pół godziny. Maryja z Józefem też musieli odchodzić od zmysłów. I to przez trzy dni! Na dodatek, jak już Go znaleźli, usłyszeli:
"Czemuście Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca? (Łk 2,49)
Wiedzieli przecież, że Maryja nie urodziła zwykłego dziecka, tylko Syna Bożego. Powoli to do nich jednak docierało. Patrzyli na Jezusa, małego chłopca, który zachowywał się, jak każde dziecko. Prawie jak każde dziecko, bo jednak...
Mimo wszystko jednak jest w tych tajemnicach sporo radości. Może nie tyle dla Maryi i Józefa, co dla nas. Bez tych wydarzeń nie byłoby Zmartwychwstania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz