poniedziałek, 20 stycznia 2014

Wierzący niepraktykujący?

"No bo ja jestem katolikiem, tylko nie chodzę do kościoła."

Ehe, a ja jestem skrzypaczką, tylko nie chodzę na próby orkiestry, do której się zapisałam 30 lat temu. Na koncerty tej orkiestry też zresztą nie chodzę. I jakoś tak w ogóle ćwiczyć mi się na tych skrzypcach nie chce. Bo po co? Przecież 30 lat temu dobrze grałam. Nuty znam.  I niech no mi ktoś spróbuje powiedzieć, że ja już do tej orkiestry to dawno nie należę, bo od trzydziestu lat nikt mnie tam nie widział! Jestem skrzypaczką niepraktykującą! Mogę za to godzinami dyskutować o muzyce, krytykować wszystkich praktykujących skrzypków, no bo kto to widział tak trzymać skrzypce? Albo tak fałszować? Czy tak interpretować Bacha? Bleee! ;>

źródło grafiki - www.dla-dzieci.com.pl

sobota, 11 stycznia 2014

Gniew i przebaczenie

Czytam sobie różne książki z teologii duchowości i ostatnio zastanawia mnie coraz mocniej pewna rzecz. Otóż bardzo często autorzy tych książek  radzą pogrzebać w duszy i znaleźć w niej różne stare zranienia, po czym dokonać aktu przebaczenia naszym krzywdzicielom. I to dokonać tego za pomocą jakiejś sesji terapeutycznej, egzorcyzmu, specjalnego zestawu modlitw i takie tam...

A przecież codziennie odmawiamy modlitwę "Ojcze Nasz". W niej zaś powtarzamy: i przebacz nam nasze winy, jako i my wybaczamy naszym winowajcom. No to co? Bezmyślnie wypowiadamy te słowa?

 Poza tym moja mama za przykładem jej mamy, a naszej babci, w dzieciństwie wbiła nam do głów pewne zdanie z Pisma Świętego.

Niech nad waszym gniewem nie zachodzi słońce. (Ef (4, 26b)

We mnie zapadło to zdanie bardzo głęboko i gdy się z kimś w ciągu dnia pokłócę, poczuję żal, czy sama zawinię, to powyższy cytat brzmi mi w głowie nieustannie, aż powiem w duchu: Panie Boże, to ja już temu komuś wybaczam aktem woli, a Ty pomóż wybaczyć w pełni i jakoś się pogodzić najszybciej, jak to możliwe. No bo jak inaczej odmówić wieczorny pacierz, a w nim słowa:

I przebacz nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom?


piątek, 3 stycznia 2014

E jak ekumenizm

Ekumenizm (od greckiego słowa oikumene - ziemia zamieszkała, ekumeniczny - uniwersalny, powszechny)* to dążenie chrześcijan do pierwotnej jedności Kościoła. Dążenie to wyraża się we wspólnych modlitwach, działaniach i dialogu, który ma wyjaśnić sporne kwestie. Abyśmy byli jedno, jak chciał Chrystus.

Rozłamy zdarzały się już w czasach apostolskich, o czym możemy przekonać się, czytając Pismo Święte.

"A przeto upominam Was, bracia, abyście byli zgodni, i nie było wśród Was rozłamów, byście byli jednego ducha i jednej myśli." (1Kor 1,10)

Część rozłamów skończyło się zgodą i powrotem do jedności. Wiele jednak, zwłaszcza  w poprzednim tysiącleciu, trwa do dzisiaj. Im dłużej taki rozłam trwa, tym trudniej dojść do porozumienia. Dlatego jest o czym rozmawiać. Każdy z nas może coś zrobić w tym kierunku.

Na przełomie roku od lat młodzież z całej Europy spotyka się na ekumenicznych spotkaniach organizowanych przez wspólnotę ekumeniczną z Taize. Sama brałam wiele razy udział w takich spotkaniach (wyrosłam jednak już z bycia młodzieżą, chlip, chlip ;) i wiem, że to pragnienie jedności między chrześcijanami ciągle jest.

Warto zatem poznawać inne wyznania. Ale najpierw trzeba dobrze poznać swoją wiarę. Żeby być pewnym swego w dyskusjach. Żeby nie dać się zbić z pantałyku.  Żeby wiedzieć, czym i dlaczego różnimy się od ewangelików, prawosławnych, zielonoświątkowców... Warto czytać Katechizm Kościoła Katolickiego, Pismo Święte i literaturę religijną.

Dialog z religiami niechrześcijańskimi (a taki też jest prowadzony) nie jest zaliczany do działań ekumenicznych.

 zdjęcie pochodzi ze strony wiara.pl

*) Katolicyzm A-Z, pod red. x.Z.Pawlaka