wtorek, 2 lutego 2016

Tajemnice Radosne - całkiem bolesne

Ilekroć odmawiam radosną część różańca, zawsze myślę o tym, że choć tajemnice w nim rozważane nazywamy radosnymi, to zawierają one sporo bólu.

1. Zwiastowanie Najświętszej Maryi Pannie. 
Wieść przekazana przez Anioła była najradośniejszą nowiną na świecie. Jednak Maria była inteligentną i wykształconą panienką, znającą proroctwa. Zdawała sobie z odpowiedzialności, która na Niej spoczęła. To musiało ją przytłoczyć psychicznie! Poza tym po ludzku rzecz biorąc, miała począć nieślubne dziecko, a to groziło śmiercią. Dlatego Anioł objawił się również Józefowi, by ten zapobiegł nieszczęściu, biorąc swoją ukochaną do siebie.

2. Nawiedzenie Świętej Elżbiety. 
Radosne spotkanie dwóch świętych kobiet. Tu akurat dostrzegam głównie radość. Choć sama wędrówka przez góry musiała wiązać się z trudem dla młodej ciężarnej Maryi, której w głowie pewnie cały czas brzmiały słowa Anioła Gabriela.

3. Narodzenie Pana Jezusa w Betlejem. 
Wybranie się w podróż Józefa i ciężarnej Maryi tuż przed porodem (i nie była to podróż wygodnym mercedesem), była ryzykowna. Ale pozwoliła uniknąć doliczania się przez sąsiadów w Nazarecie, ileż to miesięcy minęło od zaślubin i wspólnego zamieszkania do narodzin. Na dodatek pukanie od drzwi do drzwi, bo nigdzie nie było miejsca.... To wszystko musiało boleć.

4. Ofiarowanie Pana Jezusa w świątyni. 
Zgodnie z prawem... Znamy to. I co tam w świątyni, oprócz obrzędu ofiarowania, się wydarzyło? Ano, Maryja i Józef usłyszeli proroctwo Symeona:

Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu, i na znak, któremu sprzeciwiać się będą. A Twoją duszę miecz przeniknie, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu. (Łk 2,35)

Oni znali starotestamentalne proroctwa, wiedzieli, że Mesjasz będzie cierpiał. Maryja wiedziała, że jej Syn będzie cierpiał. Tu Symeon powiedział głośno to, o czym Ona rozmyślała. Można zemdleć na samą myśl, gdy się usłyszy coś takiego  o własnym dziecku.

5. Odnalezienie Pana Jezusa w świątyni. 
 Moja mama zgubiła kiedyś w mieście mojego brata. Na pół godziny. Mało nie zwariowała przez te pół godziny. Maryja z Józefem też musieli odchodzić od zmysłów. I to przez trzy dni! Na dodatek, jak już Go znaleźli, usłyszeli:

"Czemuście Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca? (Łk 2,49)

Wiedzieli przecież, że Maryja nie urodziła zwykłego dziecka, tylko Syna Bożego. Powoli to do nich jednak docierało. Patrzyli na Jezusa, małego chłopca, który zachowywał się, jak każde dziecko. Prawie jak każde dziecko, bo jednak...

Mimo wszystko jednak jest w tych tajemnicach sporo radości. Może nie tyle dla Maryi i Józefa, co dla nas. Bez tych wydarzeń nie byłoby Zmartwychwstania.

poniedziałek, 20 stycznia 2014

Wierzący niepraktykujący?

"No bo ja jestem katolikiem, tylko nie chodzę do kościoła."

Ehe, a ja jestem skrzypaczką, tylko nie chodzę na próby orkiestry, do której się zapisałam 30 lat temu. Na koncerty tej orkiestry też zresztą nie chodzę. I jakoś tak w ogóle ćwiczyć mi się na tych skrzypcach nie chce. Bo po co? Przecież 30 lat temu dobrze grałam. Nuty znam.  I niech no mi ktoś spróbuje powiedzieć, że ja już do tej orkiestry to dawno nie należę, bo od trzydziestu lat nikt mnie tam nie widział! Jestem skrzypaczką niepraktykującą! Mogę za to godzinami dyskutować o muzyce, krytykować wszystkich praktykujących skrzypków, no bo kto to widział tak trzymać skrzypce? Albo tak fałszować? Czy tak interpretować Bacha? Bleee! ;>

źródło grafiki - www.dla-dzieci.com.pl

sobota, 11 stycznia 2014

Gniew i przebaczenie

Czytam sobie różne książki z teologii duchowości i ostatnio zastanawia mnie coraz mocniej pewna rzecz. Otóż bardzo często autorzy tych książek  radzą pogrzebać w duszy i znaleźć w niej różne stare zranienia, po czym dokonać aktu przebaczenia naszym krzywdzicielom. I to dokonać tego za pomocą jakiejś sesji terapeutycznej, egzorcyzmu, specjalnego zestawu modlitw i takie tam...

A przecież codziennie odmawiamy modlitwę "Ojcze Nasz". W niej zaś powtarzamy: i przebacz nam nasze winy, jako i my wybaczamy naszym winowajcom. No to co? Bezmyślnie wypowiadamy te słowa?

 Poza tym moja mama za przykładem jej mamy, a naszej babci, w dzieciństwie wbiła nam do głów pewne zdanie z Pisma Świętego.

Niech nad waszym gniewem nie zachodzi słońce. (Ef (4, 26b)

We mnie zapadło to zdanie bardzo głęboko i gdy się z kimś w ciągu dnia pokłócę, poczuję żal, czy sama zawinię, to powyższy cytat brzmi mi w głowie nieustannie, aż powiem w duchu: Panie Boże, to ja już temu komuś wybaczam aktem woli, a Ty pomóż wybaczyć w pełni i jakoś się pogodzić najszybciej, jak to możliwe. No bo jak inaczej odmówić wieczorny pacierz, a w nim słowa:

I przebacz nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom?


piątek, 3 stycznia 2014

E jak ekumenizm

Ekumenizm (od greckiego słowa oikumene - ziemia zamieszkała, ekumeniczny - uniwersalny, powszechny)* to dążenie chrześcijan do pierwotnej jedności Kościoła. Dążenie to wyraża się we wspólnych modlitwach, działaniach i dialogu, który ma wyjaśnić sporne kwestie. Abyśmy byli jedno, jak chciał Chrystus.

Rozłamy zdarzały się już w czasach apostolskich, o czym możemy przekonać się, czytając Pismo Święte.

"A przeto upominam Was, bracia, abyście byli zgodni, i nie było wśród Was rozłamów, byście byli jednego ducha i jednej myśli." (1Kor 1,10)

Część rozłamów skończyło się zgodą i powrotem do jedności. Wiele jednak, zwłaszcza  w poprzednim tysiącleciu, trwa do dzisiaj. Im dłużej taki rozłam trwa, tym trudniej dojść do porozumienia. Dlatego jest o czym rozmawiać. Każdy z nas może coś zrobić w tym kierunku.

Na przełomie roku od lat młodzież z całej Europy spotyka się na ekumenicznych spotkaniach organizowanych przez wspólnotę ekumeniczną z Taize. Sama brałam wiele razy udział w takich spotkaniach (wyrosłam jednak już z bycia młodzieżą, chlip, chlip ;) i wiem, że to pragnienie jedności między chrześcijanami ciągle jest.

Warto zatem poznawać inne wyznania. Ale najpierw trzeba dobrze poznać swoją wiarę. Żeby być pewnym swego w dyskusjach. Żeby nie dać się zbić z pantałyku.  Żeby wiedzieć, czym i dlaczego różnimy się od ewangelików, prawosławnych, zielonoświątkowców... Warto czytać Katechizm Kościoła Katolickiego, Pismo Święte i literaturę religijną.

Dialog z religiami niechrześcijańskimi (a taki też jest prowadzony) nie jest zaliczany do działań ekumenicznych.

 zdjęcie pochodzi ze strony wiara.pl

*) Katolicyzm A-Z, pod red. x.Z.Pawlaka

piątek, 13 grudnia 2013

Jasełka

Zdawać by się mogło, ze takie proste, znane staropolskie słówko, ale jednak... Pewnie dlatego, że bardzo staropolskie.

Jasełka - czyli małe jasła. Jasło to żłób.  Dzisiaj tak określamy przedstawienie na temat narodzenia Pana Jezusa, pokłonu pasterzy, mędrców i intrygi okrutnego Heroda.

Tak przy okazji. Moja rodzina po mieczu pochodzi z okolic Jasła. :)

wtorek, 15 października 2013

Nie wiem...

Gdy jeszcze katechizowałam, często zdarzało mi się odpowiadać dzieciom na ich pytania  słowami: ja też nie wiem, albo że ja też tego nie rozumiem. Też tego nie rozumiem, ale wierzę Panu Bogu na słowo . Nie wiem, ale ufam Mu i jak już się dostanę do nieba, to zadam to pytanie Panu Bogu. Bo w końcu marny to byłby Bóg, który dałby się ogarnąć naszymi małymi rozumkami. Lubiłam te dyskusje z moimi uczniami, gdy próbowaliśmy choć troszkę zgłębić różne boskie tajemnice.

I tak zbieram sobie od lat te pytania do Pana Boga. Teraz też Go nie rozumiem, ale powtarzam w duchu:

 Boże, choć Cię nie pojmuję, jednak nad wszystko miłuję...

niedziela, 23 grudnia 2012

Mesjasz, czy Chrystus?

Mesjasz to termin z języka hebrajskiego. W języku greckim ten termin jest tłumaczony jako Chrystus. O, to słowo brzmi nam bardziej znajomo. Prawda? Dlaczego? Bo w Starym Testamencie ze względu na język, jakim został on napisany, jest używane słowo Mesjasz (j.hebrajski). Cała historia Starego Testamentu to oczekiwanie na przyjście Mesjasza. Do tego oczekiwania nawiązuje liturgia Adwentu.

Natomiast Nowy Testament został spisany po grecku (z wyjątkiem jednej ewangelii, która została spisana po aramejsku, ale zachowało się jedynie jej greckie tłumaczenie, więc i tak mamy go tylko po grecku). Dlatego w NT czytamy o Chrystusie. Dlatego tez akurat ten termin, czyli Chrystus, przyjął się w języku polskim. W innych językach nowożytnych zresztą też.

Można te słowa, czyli Chrystus i Mesjasz, tłumaczyć jako Pomazaniec.Tylko... No, właśnie. Pomazaniec to niekoniecznie Jezus, bo pomazańcem może być ktoś wybrany na króla (ale nie każdy król to pomazaniec), powołany do jakiegoś szczególnego zadania, zwłaszcza mającego na celu dobro wielu, a takich pomazańców  w historii znamy wielu. Bo jakoś tak to słowo nam bardziej pospolicie brzmi. Prawda? Natomiast kiedy słyszymy Chrystus, od razu mamy na myśli tylko i wyłącznie Tę Jedną Jedyną Osobę. Możemy jednak używać wszystkich trzech terminów wymiennie. Co prawda nie każdy mesjasz i nie każdy chrystus to Jezus, ale te słowa w naszej kulturze są używane prawie wyłącznie w odniesieniu do Syna Bożego.

Pisząc o  Jednej Jedynej Najważniejsze Osobie, słowa Mesjasz, Chrystus i Pomazaniec w odniesieniu do tej Osoby piszę z wielkich liter.

Niech zatem Mesjasz Pan 
narodzi się w naszych sercach! 
Amen!