sobota, 20 listopada 2010

Ile można się spóźnic na mszę świętą?

Tyle samo, co na przyjęcie u Bardzo Ważnej Osoby.
Wyobraź sobie, że jesteś zaproszony na obiad u Prezydenta RP. Też zapytasz, ile można się spóźnić ten obiad? Nie wypada? No, pewnie, że nie wypada! A przecież Pan Jezus, który zaprasza nas na mszę świętą, czyli na swoją Ucztę, jest Najważniejszym VIP-em!


No, dobrze, ale człowiek jest człowiekiem i czasem się zdarza spóźnienie. Nie ma jednak żadnego przepisu, wbrew temu, co twierdzą niektórzy, który mówiłby, że jak się spóźnimy do tego momentu, to msza jest ważna, a jak po tym momencie, to już nieważna. To już musimy rozważyć we własnym sumieniu. W razie wątpliwości poradzić się spowiednika. Bo spóźnianie się na mszę świętą z błahego powodu jest grzechem. Również we własnym sumieniu należy ocenić, czy nasz powód jest błahy, czy obiektywnie uniemożliwił nam uczestniczenie we mszy świętej od początku do końca. 

poniedziałek, 15 listopada 2010

zwierzęta nie mają duszy

Ze wszystkich bożych stworzeń duszę mają ludzie i aniołowie (w tym upadli aniołowie, czyli złe duchy, czyli szatani, czyli diabły).  Jezus Chrystus przyszedł na ziemię, by nas zbawić. Cierpiał, umarł i zmartwychwstał za ludzi. Nie za zwierzęta. Modlimy się za ludzi zmarłych. Za ludzi. Za zwierzęta się nie modlimy. Bo zwierzę zdycha i to jest koniec jego życia. Tak, zwierzę, nawet najwspanialszy piesek, kotek, chomiczek zdycha. Jest tylko jedno zwierzę, które ma ten przywilej, że mówi się o nim, że umiera. Są to pszczoły. Dlaczego? Zapytajcie jakiegoś pszczelarza. Jest to głęboko zakorzenione w naszej tradycji, a tradycje należy szanować i kultywować.

Kolejna sprawa, wiążąca się z tym, co wyżej.  Co to znaczy, że ktoś adoptował kota? Czy to znaczy, że dał mu swoje nazwisko? Że będzie go kochał bardziej, niż własne życie?  Że w razie potrzeby odda mu swoją krew, albo nerkę, albo kawałek wątroby? Że w testamencie zapisze mu cały swój majątek? Bo to właśnie czynią rodzice wobec swoich dzieci, tych rodzonych i tych przysposobionych (a jeśli nie czynią, to powinni).

Zastanawia mnie czasem filozofia niektórych właścicieli zwierząt, którzy personifikują swoje zwierzęta domowe, jednocześnie ze smakiem zjadając inne.

Ps.: W naszym domu zawsze były i są jakieś zwierzęta: psy, koty, chomiki, rybki, ptaszki... Zawsze traktujemy je z szacunkiem. Szacunkiem należnym zwierzętom. Karmimy, leczymy, bawimy się z nimi, troszkę rozpuszczamy. I płaczemy, kiedy zdychają.

Żeby nie było wątpliwości - zaniedbywanie, dręczenie, męczenie zwierząt, traktowanie ich jak zabawki, którą można wyrzucić, gdy się znudzi,  jest grzechem.

wtorek, 13 lipca 2010

Tradycja

Ta pisana z wielkiej litery. Czyli jedno z dwóch źródeł naszej wiary. Drugie (kolejność nie jest tutaj istotna), to Pismo Święte. Przy okazji - Biblia* to pojęcie bardziej ogólne. Nawet jeśli odnosi się do Pisma Świętego, bo właśnie to określenie, czyli Pismo Święte, Kościół Katolicki uznał za oficjalną nazwę kanonu ksiąg natchnionych. 45 ksiąg Starego Testamentu i 27 ksiąg Nowego Testamentu. Razem  72 księgi (to tak, jakby ktoś się pogubił w rachunkach ;). I Ona, czyli Tradycja.
Często słyszę w odniesieniu do jakiegoś dogmatu, wydarzenia, zwyczaju: "A gdzie o tym jest napisane w Piśmie Świętym?" Gdzieś tam zazwyczaj jest. Tam, albo w Tradycji właśnie. Bo nie wszystkie prawdy nam objawione przez Boga zostały zapisane w Piśmie Świętym. Tradycja i Pismo Święte są sobie równe w ważności.
Protestanci odrzucili Tradycję.
 
----------
*) Oczywiście można używać określenia Biblia, sama często tego określenia używam. Jest krótsze, a człowiek z natury jest leniwy i używa skrótów. Na co dzień też mówimy Kaziu, bo krócej. Jednak oficjalnie, kiedy zechcemy podkreślić ważność chwili i osoby, powiemy Kazimierz.

poniedziałek, 28 czerwca 2010

Kiedy zaczyna się ludzkie życie?

W momencie poczęcia. Nie ma innego momentu, który można by wskazać jako początek ludzkiego życia. Jeśli zatem szanujemy ludzkie życie, szanujmy je od samego początku.
_________________

Umieszczam w notce komentarz Pawła.

Cyt.: "Ja bym tu przy okazji omówił argument - często używany przez zwolenników zapłodnienia in vitro, antykoncepcji, itp. - że mianowicie od momentu zapłodnienia do implantacji zarodka w błonie śluzowej macicy ginie dość duży odsetek zarodków w naturalny sposób. Jest to prawda, i rzeczywiście może to być podstawą do zwątpienia, czy Stwórca rzeczywiście daje duszę wszystkim zarodkom, które tak licznie giną. Jednak kluczowy jest fakt, że tylko Bóg wie kiedy daje człowiekowi duszę, a ludzie tego nie wiedzą. Ludzie w żaden sposób nie mogą wejść w posiadanie takiej wiedzy i dlatego nie wolno im ingerować w życie zarodków ludzkich - po prostu nie są w stanie zrobić tego w sposób odpowiedzialny. Taką nieodpowiedzialność można by porównać do naciskania na spust karabinu bez sprawdzania czy w środku są naboje; albo jak mawiał nasz były prezydent "małpa z brzytwą" ..."

piątek, 11 czerwca 2010

Monstrancja

"Dlaczego czasem ksiądz stawia monstrancję bokiem?"

Hostia jest biała i z daleka tak naprawdę słabo ją widać, dlatego żeby nawet z daleka było wiadomo, czy w monstrancji jest Pan Jezus, służba liturgiczna musi zwracać uwagę, jak stawia monstrancję. Pustą zawsze bokiem do ludzi. Z Hostią zawsze przodem do ludzi.



Monstrancja (od łacińskiego słowa monstro, czyli okazuję, które na pewno skojarzycie też z demonstracją), to naczynie w kształcie słońca, służące do wystawiania na widok publiczny celem adoracji i obnoszenia w procesji Ciała Pana Jezusa pod postacią chleba.  Zdarzają się monstrancje w kształcie świątyni, lub ostatnimi czasy  w innych dziwacznych kształtach, które wcale, ale to wcale mi się nie podobają. I nie chodzi tu o względy estetyczne. Poza tym monstrancja zawsze musi być zrobiona ze szlachetnego kruszcu. Samą Hostię wkłada się do monstrancji umocowaną w maleńkim półksiężycu zwanym lunulą (od słowa luna, po łacinie księżyc). Na zdjęciu poniżej widać lunulę  bardzo dobrze.
Zdjęcie pochodzi ze strony www.parafiapiotrawin.eu/news.php

Pustą monstrancję może wziąć do ręki każdy. Monstrancję z konsekrowaną hostią tylko kapłan, diakon i osoby posiadające specjalne pozwolenie. Monstrancję podczas adoracji stawia się na korporale. Ale o  korporale to już w następnym poście.

Przy okazji - hostia znaczy ofiara.

wtorek, 18 maja 2010

"Spod jakiego jesteś znaku?"

Spod znaku krzyża.


Wiara w znaki zodiaku to nic innego jak pogaństwo w najczystszej postaci. Opisanie zwierząt i postaci ludzkich na gwiazdozbiorach rzekomo je przedstawiających, jest mocno naciągane i jak się uprzeć, to na każdym przypadkowo rozmieszczonym zbiorze kropek można sobie narysować, co tam rysującemu się akurat skojarzy.
W dzieciństwie często wpatrywałam się w drzewa za oknem i widziałam tam raz brykające baranki, raz gęsi, innym razem rękę dałabym sobie uciąć, że widzę ludzką twarz. A były to cały czas te same gałęzie. Poza tym gwiazdy na niebie nie są rozmieszone na płaskiej powierzchni, tylko w trójwymiarze. Czyli żeby cokolwiek narysować na gwiazdach, trzeba by sobie spłaszczyć niebo. Inna sprawa to taka, że nazwy planet, które według astrologów mają wpływ na nasze życie, to imiona starożytnych pogańskich bogów - Merkury, Wenus, Mars... I ten ich rzekomy wpływ jest opisywany według cech tych bogów. Nieistniejących, bo przecież w nich nie wierzymy. Jeśli jestem chrześcijanką, to wierzę w Boga Jedynego. Jak zatem pogodzić wiarę w Boga z wiarą we wpływ pogańskich bóstw na nasze życie? Chyba że ktoś wyznaje wiarę w Marsa, Wenus, Merkurego, Saturna, Neptuna i oddaje im cześć boską.

"Pogięty, kręty i strzępiasty jest każdy stwór w naturze,
a prostą linią łączą gwiazdy głupcy  i tchórze"
                                               (Julian Tuwim)

poniedziałek, 10 maja 2010

Kairos i Chronos

W naszej kulturze mówimy po prostu czas. W kulturze starożytnego Wschodu istniały dwa pojęcia czasu. Jeden to chronos, czyli ten czas który liczymy, który nam mija. Drugi to kairos. Kairos nie ma nawet odpowiednika w naszym języku.  Kairos to czas, który nadchodzi, jakaś ważna chwila. W polskim tłumaczeniu Pisma Świętego spotykamy określenie "pełnia czasów". Pełnia czasów to czas nadejścia Mesjasza, czas wypełnienia się obietnic zbawczych. Czyli tutaj właśnie użyjemy terminu kairos.

Z pojmowaniem czasu, a raczej z różnicą w pojmowaniu czasu przez starożytnych mieszkańców Wschodu a nami, jest jeszcze jeden problem. Dla Żyda każdy rozpoczęty dzień to po prostu dzień. Cały dzień. Nie kawałek dnia. Zatem jeśli jakieś wydarzenie zaczęło się pod koniec jednego dnia i skończyło się na początku następnego dnia, to według niego wydarzenie to trwało dwa dni. Według ewangelistów Chrystus leżał w grobie trzy dni. I tego trzymamy się w Tradycji i liturgii. Chociaż po naszemu Chrystus leżał w grobie niewiele ponad jedną dobę.

Pamiętam, jak w dzieciństwie czytałam książki napisane archaicznym (jak dla dziecka),  językiem. Gdzie na dodatek do własnej mamy mówiło się "pani matko". Jakże mi się to dziwne wydawało. Ba! Dziwaczne wręcz! A przecież akcja tych książek toczyła się w Polsce, jakieś dwieście, trzysta lat przed moimi narodzinami. Różnica między kulturą Słowian, a kulturą starożytnych Żydów sprzed czterech, trzech, dwóch tysięcy lat sprawia, że jeszcze trudniej nam zrozumieć teksty powstałe w tamtym okresie. Warto jednak po kawałeczku poznawać tę kulturę, język, zwyczaje, by coraz lepiej rozumieć Pismo Święte, naszą wiarę, Chrystusa i Jego nauczanie.