wtorek, 18 maja 2010

"Spod jakiego jesteś znaku?"

Spod znaku krzyża.


Wiara w znaki zodiaku to nic innego jak pogaństwo w najczystszej postaci. Opisanie zwierząt i postaci ludzkich na gwiazdozbiorach rzekomo je przedstawiających, jest mocno naciągane i jak się uprzeć, to na każdym przypadkowo rozmieszczonym zbiorze kropek można sobie narysować, co tam rysującemu się akurat skojarzy.
W dzieciństwie często wpatrywałam się w drzewa za oknem i widziałam tam raz brykające baranki, raz gęsi, innym razem rękę dałabym sobie uciąć, że widzę ludzką twarz. A były to cały czas te same gałęzie. Poza tym gwiazdy na niebie nie są rozmieszone na płaskiej powierzchni, tylko w trójwymiarze. Czyli żeby cokolwiek narysować na gwiazdach, trzeba by sobie spłaszczyć niebo. Inna sprawa to taka, że nazwy planet, które według astrologów mają wpływ na nasze życie, to imiona starożytnych pogańskich bogów - Merkury, Wenus, Mars... I ten ich rzekomy wpływ jest opisywany według cech tych bogów. Nieistniejących, bo przecież w nich nie wierzymy. Jeśli jestem chrześcijanką, to wierzę w Boga Jedynego. Jak zatem pogodzić wiarę w Boga z wiarą we wpływ pogańskich bóstw na nasze życie? Chyba że ktoś wyznaje wiarę w Marsa, Wenus, Merkurego, Saturna, Neptuna i oddaje im cześć boską.

"Pogięty, kręty i strzępiasty jest każdy stwór w naturze,
a prostą linią łączą gwiazdy głupcy  i tchórze"
                                               (Julian Tuwim)

6 komentarzy:

  1. No... horoskopów nie czytam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jako typowy koziorożec - nie wierzę w horoskopy :)
    No cóż Aniu - i ja staram się szerzyć wiedzę: "Albo wierzysz w Boga albo w horoskopy", wróżby, zodiaki itp, niestety otaczają nas ludzie przekonani o tym, że jakieś takie "gadaniny" zawierają czystą prawdę i bez horoskopów nie zaczynają dnia/tygodnia itp
    zostaje nam tylko modlitwa o opamiętanie...
    i sny... może kiedyś napiszesz i o snach, tych naprawdę proroczych i tych podsuwanych przez naszą (lub nie naszą) wyobraźnię...

    p.s. - jutro 22. maja. 2010 święcenia kapłańskie w Seminarium Legnickim - Boże daj nam Świętych Kapłanów.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy zaglądam na profile blogowiczek - ze zdziwieniem patrzę, dla jak wielu ludzi podanie swojego znaku zodiaku ( w tym również chińskiego) jest sprawą ważną.
    Kiedyś też podawałam. Sama jako nastolatka horoskopy czytywałam, niezbyt w nie wierząc wprawdzie - odwiedli mnie od tego nie księża na nauce religii ( nie pamietam takiego tematu :( ) ale podstawy psychologii ( bardzo dobrze pamiętam temat). No i tak Pan Bóg posłużył się nauką żeby mnie nauczyć mądrości ;)
    Teraz patrzę na to jeszcze inaczej - jako otwieranie furtki do ciemnych mocy...
    i dziękuję Bogu, że nie pozwolił mi jej przekroczyć.
    ale sny... to może być zupełnie inna sprawa :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cieszę się, że nie wszyscy poddają się modzie na horoskopy. Choć wiem, że za każdym razem, kiedy o tym mówię, narażam się tym, którzy bronią wróżkologii z zapałem godnym większej sprawy. Tym wpisem też się pewnie paru osobom naraziłam. ;) "Bo mi się sprawdza!"

    A o snach rzeczywiście warto też napisać. Oczywiście nie w stylu senników. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ... i bardziej boję się tych wróżb, które "się sprawdzają" bo dla mnie to znak ingerencji jakiś sił niepojętych, a niekoniecznie dobrych - takie właśnie otwieranie furtki, wróżby, astrologia, joga itp "praktyki"... smutne jest to, że zwolennicy są szeroko reklamowani w mediach itp, natomiast o skutkach "ubocznych" mówi się mało i rzadko = nawet podsunięcie jakiejś prasy z odpowiednimi artykułami owocuje stwierdzeniem: "a co ty mi tu jakieś zabobony kościelne podsuwasz" - uwierzą we wróżki a nie uwierzą świadectwom ludzi okaleczonych przez wróżki, jasnowidzów, jogę...

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejku, ale się cieszę że nie tylko ja tak myślę i przestrzegam przed zgubnym działaniem horoskopów. Dzięki dziewczyny za Waszą mądrość i to że mówicie o tym :o)

    OdpowiedzUsuń