Ostatnio, jak co roku zresztą przed zbliżającym się Wielkim Postem, słyszę teksty w stylu: "Dobrze, że post się zbliża, to może trochę schudnę". Coraz popularniejsze są też wczasy z postem oczyszczającym, czy coś takiego, co to mają postem oczyścić ciało z toksyn, wylaszczyć delikwenta i takie tam dyrdymały. Dla mnie kojarzy się to ze starym przysłowiem "Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek".
Terminów post i odchudzanie absolutnie nie da się używać zamiennie. Bo albo pościmy, albo się odchudzamy. Pościmy z pobudek religijnych, odchudzamy się z pobudek zdrowotnych i/lub estetycznych. Co nie znaczy, że skutkiem dodatkowym postu nie może być utrata masy ciała. I owszem, osoby dużo poszczące, są zazwyczaj szczupłe, ale chodzi właśnie o intencję.
Sam post może być różny. Dwa razy do roku wszyscy dorośli katolicy są zobowiązani do zachowania postu ścisłego - w Środę Popielcową i w Wielki Piątek. We wszystkie piątki w ciągu roku są zobowiązani do zachowania wstrzemięźliwości od pokarmów mięsnych. We wszystkie piątki w ciągu roku (z wyjątkiem tych, kiedy w piątek przypada jakieś święto kościelne) i w ciągu Wielkiego Postu jesteśmy również zobowiązani do powstrzymania się od hucznych zabaw.
Sam post, ten który sobie sami narzucamy, też może być różny. Można pościć o chlebie i wodzie w wybrany przez siebie dzień, można też pościć odmawiając sobie słodyczy, czy innych przysmaków przez jakiś czas. Przez miesiąc, przez tydzień, przez jeden dzień, albo choćby dziesięć minut. Tak, tak! Jeśli położymy sobie przed nosem smacznego cukierka i ze względów religijnych (na przykład jako ofiara w jakiejś intencji, lub po prostu pokuta za nasze grzechy) nie zjemy go natychmiast, tylko za parę minut, to już będzie post. I to ma sens. A jak ćwiczy silną wolę! Gdybyśmy chcieli w taki sposób się odchudzać, czyli odłożyć zjedzenie pączka na dziesięć minut, to by to sensu nie miało żadnego. Zatem proszę mi tu nie marudzić, jak w Środę Popielcową z przysychającym do kręgosłupa żołądkiem będę pilnować, kiedy zegar wybije dwunastą, by dorwać się do lodówki. Bo ja w tę Środę zamierzam pościć, a nie odchudzać się. :>
Na koniec jeszcze jedna mądrość ludowa.
"Post nie odchudzi, jałmużna nie zuboży"
Dopisek: Do wstrzemięźliwości są zobowiązane prawem kościelnym osoby od ukończenia 14 roku życia. Do postu ścisłego osoby w wieku 18-60 lat. (Kodeks Kanoniczny, kanon 1252).
Terminów post i odchudzanie absolutnie nie da się używać zamiennie. Bo albo pościmy, albo się odchudzamy. Pościmy z pobudek religijnych, odchudzamy się z pobudek zdrowotnych i/lub estetycznych. Co nie znaczy, że skutkiem dodatkowym postu nie może być utrata masy ciała. I owszem, osoby dużo poszczące, są zazwyczaj szczupłe, ale chodzi właśnie o intencję.
Sam post może być różny. Dwa razy do roku wszyscy dorośli katolicy są zobowiązani do zachowania postu ścisłego - w Środę Popielcową i w Wielki Piątek. We wszystkie piątki w ciągu roku są zobowiązani do zachowania wstrzemięźliwości od pokarmów mięsnych. We wszystkie piątki w ciągu roku (z wyjątkiem tych, kiedy w piątek przypada jakieś święto kościelne) i w ciągu Wielkiego Postu jesteśmy również zobowiązani do powstrzymania się od hucznych zabaw.
Sam post, ten który sobie sami narzucamy, też może być różny. Można pościć o chlebie i wodzie w wybrany przez siebie dzień, można też pościć odmawiając sobie słodyczy, czy innych przysmaków przez jakiś czas. Przez miesiąc, przez tydzień, przez jeden dzień, albo choćby dziesięć minut. Tak, tak! Jeśli położymy sobie przed nosem smacznego cukierka i ze względów religijnych (na przykład jako ofiara w jakiejś intencji, lub po prostu pokuta za nasze grzechy) nie zjemy go natychmiast, tylko za parę minut, to już będzie post. I to ma sens. A jak ćwiczy silną wolę! Gdybyśmy chcieli w taki sposób się odchudzać, czyli odłożyć zjedzenie pączka na dziesięć minut, to by to sensu nie miało żadnego. Zatem proszę mi tu nie marudzić, jak w Środę Popielcową z przysychającym do kręgosłupa żołądkiem będę pilnować, kiedy zegar wybije dwunastą, by dorwać się do lodówki. Bo ja w tę Środę zamierzam pościć, a nie odchudzać się. :>
Na koniec jeszcze jedna mądrość ludowa.
"Post nie odchudzi, jałmużna nie zuboży"
Dopisek: Do wstrzemięźliwości są zobowiązane prawem kościelnym osoby od ukończenia 14 roku życia. Do postu ścisłego osoby w wieku 18-60 lat. (Kodeks Kanoniczny, kanon 1252).
Dziękuję Aniu za mądre i ważne przemyślenia hel
OdpowiedzUsuńA ja chyba do północy nie doczekam - pójdę wcześniej spać, a do lodówki dorwę rano... albo jak mnie głód obudzi w nocy:D
OdpowiedzUsuńi w temacie, bardzo mocno polecam książkę "Post dla zdrowia ciała i ducha"
OdpowiedzUsuńhttp://www.bratnizew.pl/index/szczegoly/309/post-dla-zdrowia-ciala-i-ducha-poradnik.html
Pani Anno,
OdpowiedzUsuńa ja potrzebuję mieć wiedzę w zakresie tego jak się ma post ścisły do bycia cukrzykiem - bo ja właśnie od niedawna na insulinie jestem i kazali mi minimum 5 posiłków dziennie jeść.
I co ja mam zrobić?
Świetne!!!!! Wykorzystałam Cię Aniu-Koroneczko u siebie na blogu, linkując Twój post zeszłoroczny o symbolach Wilekanocnych.
OdpowiedzUsuńOczywiście, że chorzy, czyli między innymi cukrzycy,małe dzieci i ludzie starsi są zwolnieni z przestrzegania postu. Post nie ma nam szkodzić na zdrowiu.
OdpowiedzUsuńTe zasady dotyczą m.in. polskich katolików, ale nie we wszystkich krajach jest podobnie.
OdpowiedzUsuńOczywiście, zawsze obowiązuje nas prawo partykularne. Ale prawa wynikające z przykazań dla wszystkich katolików na całym świecie są takie same.
OdpowiedzUsuń