Często słyszę takie i podobne pytania. Nigdy jednak nie udzielam na nie odpowiedzi tak, lub nie. Bo się nie da.
Niedziela to dla chrześcijan dzień Pański. Czyli dzień, który mamy poświęcić Bogu. I jednocześnie odpocząć po całym tygodniu pracy. Żydzi chcąc wszystko ująć w normy prawne, doszli do tego, że liczyli nawet, ile kroków można wykonać w szabat. (Wyszło im, że tysiąc.)
Tylko że takie liczenie i kwalifikowanie każdej czynności jako dozwolonej lub niedozwolonej zabija ducha i sprawia, że człowiekiem zaczynają targać coraz większe rozterki, bo chciałby być w porządku, a tu co rusz wynajduje sobie coś, co nie jest ujęte w normy prawne. Zatem zastanawiając się nad tym, czy coś wolno robić w niedzielę, powinniśmy sobie zadać pytanie, czy to pomoże nam/zaszkodzi w zachowaniu świątecznego charakteru tego dnia?
Ponadto mamy również obowiązek brać pod uwagę możliwość zgorszenia. Zwłaszcza jeśli dla kogoś jesteśmy autorytetem i ten ktoś może źle zrozumieć nasze zachowanie. I nie wolno nam stwierdzić, że to sąsiada sprawa, jeśli uważa, że grzeszymy oddając się naszemu ulubionemu zajęciu w dzień święty. Jest przecież coś takiego jak grzechy cudze. Żyjemy w społeczności i jesteśmy za siebie nawzajem odpowiedzialni.
Dzisiaj jest czwartek. ;)
Niedziela to dla chrześcijan dzień Pański. Czyli dzień, który mamy poświęcić Bogu. I jednocześnie odpocząć po całym tygodniu pracy. Żydzi chcąc wszystko ująć w normy prawne, doszli do tego, że liczyli nawet, ile kroków można wykonać w szabat. (Wyszło im, że tysiąc.)
Tylko że takie liczenie i kwalifikowanie każdej czynności jako dozwolonej lub niedozwolonej zabija ducha i sprawia, że człowiekiem zaczynają targać coraz większe rozterki, bo chciałby być w porządku, a tu co rusz wynajduje sobie coś, co nie jest ujęte w normy prawne. Zatem zastanawiając się nad tym, czy coś wolno robić w niedzielę, powinniśmy sobie zadać pytanie, czy to pomoże nam/zaszkodzi w zachowaniu świątecznego charakteru tego dnia?
Ponadto mamy również obowiązek brać pod uwagę możliwość zgorszenia. Zwłaszcza jeśli dla kogoś jesteśmy autorytetem i ten ktoś może źle zrozumieć nasze zachowanie. I nie wolno nam stwierdzić, że to sąsiada sprawa, jeśli uważa, że grzeszymy oddając się naszemu ulubionemu zajęciu w dzień święty. Jest przecież coś takiego jak grzechy cudze. Żyjemy w społeczności i jesteśmy za siebie nawzajem odpowiedzialni.
